Afronauci - Bartek Sabela

21:39

Sam już nie wiem dlaczego tak uczepiłem się Bartka Sabeli. Może z powodu poruszania kontrowersyjnych tematów, może go zwyczajnie lubię, może to przypadek. A może to on po prostu świetnie pisze. Bo w pisaniu reportarzu to jest po prostu niesamowity. Ale ja nie stwierdzam tego bezpodstawnie! Za każdą poprzednią książkę dostał w końcu nagrodę.

Afronauci to w przeciwieństwie do jego pierwszej książki "Może morze wróci" jego drugiego reportażu "Wszystkie ziarna piasku" historia w zasadzie nie smutna. To nie historia o zniszczeniu, okrucieństwie, czy bezmyślności. Opowiada ona o wiarze, nadziei i determinacji. Bo właśnie te trzech rzeczy musi mieć Zambijczyk chcący wyprzedzić USA i ZSRR w wyścigu na księżyc.
Wszystko dzieje się w latach sześćdziesiątych w Zambii (do 1964 jeszcze brytyjskiej Rodezji Północnej). Tam Edward Mukuka Nkoloso, wysoko postawiony zambijski polityk próbował wcielić w życie swój plan. Plan niecodzienny; dla Zambii wręcz niewykonalny. Jednak nie dla niego (a może i niewykonalny, ale on tak nie uważał)


Założył swoją własną akademię kształcenia astronautów, którzy w przedziwne sposoby przygotowywali się do lotu w kosmos (np. turlanie się w metalowej puszce ze wzgórza). Budował on z nimi rakiety, o coraz to nowszych napędach i konstrukcjach.
W samej książce zdjęć jest mało (czytaj "w ogóle ich nie ma"), z powodów bliżej mi nieznanych; autor pewnie uznał, że niepotrzebne. Jednak w niej samej szczególnie podobał mi się jedem rozdział. Cała treść poprzecinana była tekstem Space Oddity, jednej z moich ulubionych piosenek (oraz Bartka Sabeli); którą on słuchał do krótkiego filmu o właśnie afronautach.

Podsumowując książka, jak wszystkie poprzednie autora godna jest polecenia, a temat w niej opisany zdecydowanie godny poznania!


You Might Also Like

0 komentarze

Popularne posty

Wspomóż mnie lajkiem!

Obserwuj mnie