Grankanaryjskie góry i miasteczka

11:46

"Wielki kanion"
Grankanaryjskie góry są jakieś takie sympatyczne. Nie strasznie wysokie, a wyglądają świetnie; ich część do złudzenia przypomina Grand Canyon, a są tylko 5 godzin lotu od nas. Ale chyba najlepsze są drogi. Po prostu nie do przebicia.(ale czasem budzą uczucia ambiwalentne.
Są niezwykłe. Poprowadzone zboczami górskimi, w północnej części gór wśród roślinności przypominającej las deszczowy, przez lasy piniowe,
Piniowe lasy z Pico de las nieves
czy skrajem wielkich przepaści. A wokół nich punkty widokowe. Prowadzą one do samych szczytów gór, a dokładnie mówiąc na sam szczyt wyspy. Jeździ po nich niewiele samochodów, ale spotkania (o zgrozo!)przy zakręcie mogą przerazić. [Nie jeźdźcie, jeśli macie problemy natury kardiologicznej]    Miasteczka (i miasta) piękne, ciepłe, z klimatem, piękną kolonialną architekturą i (co może najważniejsze) emanujące spokojem. Są one takie,że można zapragnąć zostać w nich już na zawsze.

Jak to zrobić? 
Jak widzicie stworzyłem jakże piękną odręczną mapę Wyspy z zaznaczoną trasą. Proponuję na niej swoją własną trasę. Prowadzi ona przez góry, a także przez wiele miasteczek. Zaczynamy w Maspalomas. (Oczywiście można w każdym innym miejscu na trasie). 
     MIASTECZKA
                Agüimes

Z Maspalomas wyjeżdżamy autostradą GC-1 w kierunku Agüimes. Jest to piękne, kameralne miasteczko. Nasze najlepsze odkrycie na Gran Canarii. I najbardziej niespodziewane. Kiedyś tam wrócę i napiszę powieść/zamieszkam/obydwa [niepotrzebne skreślić]. 
            Las palmas
Potem ruszamy w kierunku stolicy wyspy, Las Palmas. Miasto to nigdy nie zachwyciło mnie szczególnie i zawsze wywierało niezbyt przyjemne odczucia. Jednak warto tam pojechać. Bardzo polecam Mercado de Vegueta, zadaszony rynek pełen stoisk z tropikalnymi, pysznymi owocami [Uwaga sprzedawcy nie są nastawieni na turystów i często znają tylko hiszpański]. Jest tam tyle kolorów i zapachów, że po prostu trzeba tam być. W stolicy można także pochodzić uliczkami starej dzielnicy, Veguety; albo odwiedzić imprezową Playe de las Canteras.

Niezwykłe piaskowe rzeźby
Palmy na Playi de las canteras
Skrzynka, a w niej karambole
Arucas
Z stamtąd jedziemy do Arucas. Bardzo ładnego, starego miasta z zachwycającą katedrą i cudownym parkiem miejskim. W czasie mojej wizyty kościół był jednak nieczynny i nie było mnie w środku [koniecznie sprawdźcie godziny otwarcia]. 


Kamienice z widokiem
               GÓRY
Planowo pojechalibyśmy w okolice Galdaru, dalej wzdłuż wybrzeża do San Nicolas i dopiero z tego miejsca w Interior, ale droga GC-203 prowadząca przez klify jest zamknięta bezterminowo z powodu osuwiska, a my mieliśmy i tak za mało czasu. Pojechaliśmy od razu do Interioru. Z Arucas w góry jedzie się wspomnianą drogą przez coś w rodzaju lasu deszczowego, bujną kwitnącą roślinność, jakby eukaliptusy i małe urocze miasteczka. Cały czas zmierzamy do góry. Już wtedy szczęka upadła mi na podłogę wynajętego samochodu (chyba nie traci się za to kaucji) 
Nagle zielone lasy z jakbyeukaliptusów zaczynają zmieniać się w te piniowe, a na horyzoncie ukazuje się wystający z oceanu najwyższy szczyt Hiszpanii, Pico del Teide; oczywiście ile mamy szczęście do pogody.
Z zoomem na Teide

My mieliśmy pogodę zupełnie idealną do oglądania gór. Zupełnie inaczej niż poprzednim razem, gdy była okropna. A biorąc pod uwagę całą pogoda była zmienna; z pięknej w Maspalomas i Agümies, przez ohydną w Las Palmas, do cudownej w górach [koniecznie wybierzcie na tą wycieczkę piękny dzień]. Ale prawda jest taka, że w tych górach prognozy się nie sprawdzają. 

Widoczki z drogi
          Artenara
Po jeździe niezwykłymi drogami dotarliśmy do najwyżej położonej miejscowości na wyspie, Artenary. Jest ona malutka z białymi, ładnymi domkami. W sumie nic szczególnego. Jak wszystkie inne wiosk... Nie wróć! Ma coś czego nie ma żadna inna. Widok. Widok jest po prostu zniewalający. Ja podszedłem do barierki miradoru i wydałem z siebie tylko jedno "Wow".
Artenara z miradoru przed nią


Widok z miradoru w Artenarze






Artenara słynie także z obecności hiszpańskiego poety Miguela de Unamuno, któremu to wystawiono pomnik z widokiem, który to opisał tak:   

,,Spektakl jest imponujący. Wszystkie te czarne ściany wielkiej kaldery z ich grzbietami,  wielkie mury obronne z wyprostowanymi monolitymi, przypominają wizję dantejską. (...) Jest to jak ogromny szok z wnętrza ziemi; jak skamieniała burza, lecz burza ognia i lawy, nie wody."

[Proszę mi wybaczyć jakość i niedokładność tłumaczenia, nigdzie nie mogłem znaleźć polskiego, a mój hiszpański nie jest zbyt cudowny]

W Artenarze warto też zwiedzić muzeum jaskiniowych domów, w których ludzie żyli do lat 60 ubiegłego wieku! Dzisiaj jaskinie zamieszkuje sympatyczny kot. O samym muzeum nie dowiedzielibyśmy się gdyby nie spotkanie z sympatycznymi Polakami, z którymi zwiedzaliśmy następne półgodziny. Wokół jaskiń roztaczają się tak piękne widoki, że rozumiem, dlaczego ktoś tam chciał mieszkać. Te widoki są (chyba) nie do przebicia.


Kot jaskiniowy
Widok z wejścia do jaskiń
Z Artenary dotrzemy aż na najwyższy szczyt Gran Canarii, na Pico de las nieves (albo właściwie mówiąc platformę widokową kilkanaście metrów niżej; szczyt zajmuje  baza wojskowa). Droga wiedzie przez lasy piniowe, wyglądające cudownie, będąc prześwietlene przez słońce. 
Taki tam zwykły widok z drogi

        Na szczycie

Pico de las nieves (szczyt śniegów) ma 1949m i nie wyróżnia się wcale na tle innych szczytów (oczywiście samym sobą, kula bazy wojskowej to inna sprawa), zdaleka nawet nie wygląda zbyt ciekawie. Naprawdę Ciekawy jest widok, jaki się z niego roztacza. 






Kopuła wojskowa

Ze Szczytu Śniegów widać Teide, najwyższy szczyf i wulkan Teneryfy, najwyższy wulkan i szczyt i wulkan Atlantyku, najwyższy szczyt i wulkan 
Unii Europejskiej, trzeci najwyższy wulkan na świecie licząc od podstawy,  najwyższy szczyt  i wulkan Wysp Kanaryjskich oraz najwyższy szczyt i wulkan Hiszpanii [Trochę tych "tytułów" jest]. A znajduje się on a 100 kilometrów od Pico de las nieves! 

Szczyt jest ciekawy także z kilku innych powodów. Przy swoich prawie 2000m leży jedynie 20 kilometrów od oceanu! Czasem pada tam śnieg (żadko, ale nazwa z czegoś się wzięła) wtedy mieszkańcy budują bałwanki i zwożą je nad ocean. Inną ciekawostką jest to, że gdy w Maspalomas jest typowo letnie 25°C; na Pico może być jedynie kilka stopni

Na szczycie jednak trochę wieje. Ha! Trochę! Nieco tak mocno, że mnie praktycznie zwiewało i rozwiewało narzucone przeze mnie na siebie warstwy ubrań (w których to wyglądałem jak połączenie starej, zakapturzonej kobiety, muzułmanki w burce, buki i imperatora z Gwiezdnych Wojen)  [zdjęć nie publikuję]

Mirador składa się z następujących elementów:
●parkingu, na którym stoi autobus z napisem "Aloe Vera" (I w którym można kupić różne wyroby; świetny pomysł na biznes
●murku (chyba do siedzenia, ale w wietrze ciężko
●dziwnej skałki, która jest całkiem fotogeniczna, do niej prowadzi jakiś nibyszlak (niby bo się idzie 2 minuty).
Parking i sprzedawy aloesu

Dziwna skała

Widoki zdecydowanie zapierają dech w piersiach, ale wiatr zwiewa i trzeba jechać. Dalej możemy odwiedzić Roque Nublo.  Jego jednak nie mogę polecić, gdyż z bliska go nie widziałem. 
Drogą GC-60, chyba najsłynniejszą i najpiękniejszą  górską drogą wyspy dojedziemy aż do Maspalomas. Prowadzi ona raz doliną, raz zboczem i generuje to świetne widoki. Jednak "sześćdziesiątka" jest drogą, która często przyprawia o zawał serca. Ale piękno wynagradza wszystko (no może poza rozbitym samochodem, pobytem w szpitalu, czy śmiercią). Jadąc już blisko wybrzeża (jednak nadal w interiorze) przez zbocze przypominające ściany Wielkiego Kanionu dotrzemy w końcu do miejsca, z którego można ten kanion podziwiać. Jest to Degollada de las Yeguas.
  Wielki kanion
Mnie to miejsce przywitał dziwnie. Słońce prażyło, choć było tylko z 17°C. Była cisza, zakłócana tylko dźwiękiem katarynki. Jakby spokój, coś niezwykle naturalnego. Tylko to ja, kilku ludzi i widok. Zdecydowanie coś niezwykłego. 

GC-60 wiąca się zboczem


GC-60 kieruje się na wybrzeże
Dalej już tylko zjeżdżamy, a w końcu znajdziemy się nad oceanem, w Maspalomas. Tam, gdzie czekają wydmy. 
Informacje praktyczne
1.Wynajmij samochód
Ja wiem, że to dosyć kosztowna opcja, ale to jest konieczność. Autobusy tu nie jeżdżą, pociągów na wyspie nie ma; a także nie jest zbyt dobrym pomysłem łapanie stopa w górach, gdzie po trzech godzinach słońca może zaskoczyć cię burza
2. Wybierz słoneczny dzień 
Musisz! Nie rób mi tego! Nie wybieraj dnia deszczowego! Bo jeszcze się staniesz zaciekłym przeciwnikiem Gran Canarii (I wiesz, jak chcesz dać zdjęcia na "insta" to bez słońca wyjdą gorzej)

3. Weź różne ubrania
Od koszulki z krótkim rekawem, po kurtkę
4. Zatrzymuj się przy wszystkich miradorach 
Po prostu. Widoczki fajne



You Might Also Like

0 komentarze

Popularne posty

Wspomóż mnie lajkiem!

Obserwuj mnie